Przy starej budzie, w kurzu i mgle,Leżał na łańcuchu, w samotnym śnie.Oczy bez blasku, świat gdzieś odpłynął,A
W oczach miał mgłę i niekończący się strach,Sam szedł ulicą, drżał w nocnych snach.Sierść splątana, jak
Pod sosną leżał – nie wołał, nie szczekał,Tylko cichym spojrzeniem witał chłód nocy i dni.Łapa drżała
Drżał nie ze strachu, lecz z zimna, które wgryzło się w jego ciało, przeszywając każdą żyłę i każdą komórkę.
Leżał na zimnej ziemi, podkulony, jakby chciał stać się niewidzialny. Na pysku — mocno zaciśnięta pętla