Leżała na wilgotnej trawie, tuląc do siebie maleńkiego szczeniaka. Świat wokół jakby przestał istnieć
Pod wyciem syren on szczekał, rwała się jego dusza,Przez krzyki, huk i płomień, przez popiół i mury.
Wybuchy rozdzieliły nas, ale serce psa czuło,Że nawet w płomieniach wojny miłość nie gaśnie.
Tamtej nocy musieliśmy odejść, gdy niebo płonęło,Gdy każdy wybuch rozrywał ziemię i serce na pół.
Leżał w błocie tak, jakby zrósł się z ziemią. Jego ciało wyglądało jak zwinięta kula kości i sierści