Hałas ulicy był codziennością: ktoś rozmawiał przez płot, w oddali grała muzyka, szczekały obce psy.
Dzień był pełen pośpiechu. Ulice dudniły od samochodów, ludzie biegli w swoje sprawy, nie zauważając
Leżał na zimnych kamieniach, uwięziony wśród kawałków betonu i zardzewiałego żelaza. Długi pręt, niczym
Stała pośrodku wysypiska, trzęsąc się cała, jakby każda kość w jej ciele dzwoniła z bólu. Czarna sierść
Leżała wśród liści, jak zepsuta zabawka — zapomniana i nikomu niepotrzebna. Rudy włos, kiedyś lśniący