Kiedy ona go znalazła, był tylko grudką błota i kości. Malutki, drżący, prawie zamarznięty na śmierć.
Na początku nikt nie zwrócił uwagi. Po prostu pojawił się — chudy, z opuszczonymi uszami i gasnącym spojrzeniem.
Zardzewiały plac, wiatr jak nóż,Łańcuch liczy dni bez róż.Miska pusta, żebra jak struny,Cisza dzwoni
Przy ścianie, gdzie cienie śpią,On leżał, bez siły, bez snów.Każdy dzień — jak nowy krzyż,Ciało bolało
Na chodniku chłód, ból i cień,On nie czekał życia — tylko nowy dzień.I każda minuta, każdy krótki czasByła