Tamtego szarego, jesiennie wilgotnego dnia szedłem wzdłuż ceglanej ściany magazynu i myślałem o tym
W starym domu na obrzeżach miasta wieczory były zawsze wyjątkowo ciche. Przez firanki przebijało się
Klinika weterynaryjna pachniała lekami, metalem i ciszą, która zawsze unosi się w powietrzu, gdy decyduje
Patrzył w niebo z niemym bólem,Choć nie był ptakiem, a psem ziemskim.A jego „skrzydło” – łapa złamana
Siedział w cieniu, gdzie pękał beton,Gdzie słońce parzyło, a dusza marzła.W oczach miał zmęczenie i kres,A