Uncategorized
098
Staruszek wychodził co rano, by nakarmić bezdomne psy. Aż któregoś dnia one zaprowadziły go tam, gdzie od dawna nikt nie chodził.
Wyobraźcie to sobie: cichy świt, stary człowiek ze zgarbionymi plecami i torbą pełną kości, kaszy, suchych kromek.
Uncategorized
0157
Patrzyła na niego — i aż zapierało jej dech z przerażenia…
„Nie, to nie był strach. To było poczucie winy, którego nie da się zmyć.” To nie był zwykły szczeniak.
Uncategorized
073
Żyć, mieć nadzieję i wierzyć…
„Kiedy deszcz pada zbyt długo, nawet najsilniejsi przestają wierzyć, że kiedyś znowu wyjdzie słońce…”
Uncategorized
02.6k.
Niepozorny kłębek pod ścianą
Na przystanku było zimno i wilgotno, choć kalendarz pokazywał maj. Wiatr przeszywał na wskroś, drobny
Uncategorized
0158
Powiedziała: wrócę. A on uwierzył…
Siedział przy przystanku. Mały, brudny, z poszarpaną sierścią i oczami, w których była tylko jedna myśl