Był zbyt mały na taki świat. Łapki ledwo dźwigały ciało, uszy sterczały dziecięco i niezdarnie na boki
Stał na poboczu jak część tej wypalonej ziemi. Kurz kleił się do skóry naciągniętej na kościach tak mocno
Leżał na jaskrawym kocu i właśnie ten kontrast bolał najbardziej: dziecięce rysunki z uśmiechniętymi
Siedziała w rogu podwórka, jakby wykuta z kamienia, a tylko jej oddech zdradzał, że to wciąż życie.
Siedział przy zardzewiałej siatce, jakby wrósł w ziemię, na której deszcz dawno wymieszał kurz z odłamkami