Uncategorized
0407
Stał, drżał, ale pilnował swojego kawałka chleba…
Był zbyt mały na taki świat. Łapki ledwo dźwigały ciało, uszy sterczały dziecięco i niezdarnie na boki
Uncategorized
0129
Nie ruszał go prawie wcale. Nie dlatego, że nie chciał…
Stał na poboczu jak część tej wypalonej ziemi. Kurz kleił się do skóry naciągniętej na kościach tak mocno
Uncategorized
0359
Kości wychodziły na wierzch, skóra napięta jak cienki papier na drucianym stelażu, oddech…
Leżał na jaskrawym kocu i właśnie ten kontrast bolał najbardziej: dziecięce rysunki z uśmiechniętymi
Uncategorized
0179
Z rdzawego łańcucha — w nadzieję…
Siedziała w rogu podwórka, jakby wykuta z kamienia, a tylko jej oddech zdradzał, że to wciąż życie.
Uncategorized
01.3k.
Oddychał płytko i bezgłośnie, jakby bał się, że każdy dźwięk…
Siedział przy zardzewiałej siatce, jakby wrósł w ziemię, na której deszcz dawno wymieszał kurz z odłamkami