Nagłe rozprzestrzenienie się fotografii i wpisu w mediach społecznościowych o matce-psie wraz z dziewięcioma maluszkami uruchomiło łańcuch reakcji: mieszkańcy postanowili zaopiekować się zwierzętami, które desperacko potrzebowały pomocy.
Psy ostatecznie trafiły pod opiekę wolontariuszy, lecz historia zaczyna się wcześniej — Nana to około czteroletnia suczka z Karoliny Północnej, która spędziła trzy ostatnie lata przywiązana na zewnątrz posesji. Dwa pierwsze mioty nie przeżyły. Gdy urodziła trzeci raz i na świat przyszło dziewięć szczeniąt, właściciel postanowił je oddać natychmiast po porodzie.

W lipcu, kiedy informacja o zamiarze oddania psów dotarła do lokalnej społeczności, kilka osób zareagowało natychmiast. Schronisko Faithful Friends Animal Sanctuary (FFAS) zgłosiło gotowość do przyjęcia Nany i jej miotu, a o pomoc poproszono grupę Mr. Bones & Co. Rescue z siedzibą w stanie Nowy Jork.
„Zdjęcia pokazywały warunki, w których żyła Nana — było jasne, że stara się chronić swoje młode przed palącym lipcowym upałem” — relacjonowała Elli Frank z Mr. Bones & Co.

FFAS objęło psie rodzeństwo opieką tymczasową do momentu, gdy możliwy będzie transport na północ. W międzyczasie wolontariusze z Mr. Bones regularnie przyjeżdżali, by wspierać Nanę i jej młode — praca koncentrowała się na przywróceniu suczce poczucia bezpieczeństwa oraz przygotowaniu maluchów do podróży i życia w nowych domach.
Kluczowe działania ratunkowe obejmowały:
- monitorowanie stanu zdrowia i dokarmianie miotu,
- stopniowe socjalizowanie Nany z ludźmi,
- koordynację transportu i przekazanie pod stałą opiekę organizacji położonych poza stanem.

Nana przeszła trudne doświadczenia: była dwukrotnie wykorzystywana do rozrodu, a poprzednie mioty niemal całkowicie zginęły. To ukształtowało jej ostrożne zachowanie — suczka była nadzwyczaj czujna i chroniła swoje młode ze wszystkich sił.

Aby dodać odrobinę radości i rozpoznawalności, opiekujący się miotem nadali szczeniętom imiona zaczerpnięte z „Piotrusia Pana”. Oto lista maluchów:
- Peter Pan
- Tinkerbell
- Tiger Lily
- Wendy
- John
- Michael
- Cubby
- Liza
- Jane

W połowie września, gdy szczenięta były już wystarczająco silne, zorganizowano ich przewóz na dalszą odległość. Dzięki współpracy z Pilots N Paws dokonano transportu lotniczego do New Jersey, skąd Mr. Bones & Co. przejęło całą rodzinę i dowiozło do ośrodka w Nowym Jorku.

Po przybyciu każdy ze szczeniąt trafił do rodziny tymczasowej, a sama Nana — zmęczona długą podróżą — mogła wreszcie odpocząć w swoim własnym domu tymczasowym. W samochodzie przytulała się do ratowników, a opiekunowie odnotowali u niej pierwszy od dawna spokój.
„Dzięki stałym wizytom Nana zaczęła odzyskiwać zaufanie; oddała swoje szczenięta kochającym rodzinom tymczasowym i wiedziała, że zrobiła wszystko, by uratować swoje dzieci” — zauważyła Elli Frank.

Obecnie Nana oraz jej potomstwo rozwijają się w domach tymczasowych. Suczka powoli odżywa — rodzina tymczasowa rozważa adopcję na stałe. Szczenięta przybierają na wadze i stają się coraz bardziej ufne, co cieszy wszystkich, którzy zaangażowali się w ich ratunek.

Najważniejsze wnioski z tej akcji:
- sprawna koordynacja lokalnych i ogólnokrajowych organizacji ratunkowych ratuje życie,
- wczesna interwencja i troska medyczna znacząco zwiększają szanse młodych zwierząt,
- opieka tymczasowa oraz stopniowa socjalizacja pomagają ofiarom zaniedbań odzyskać zaufanie do ludzi.

Podsumowanie
Historia Nany i jej dziewięciu szczeniąt jest dowodem, że skoordynowana reakcja świadomej społeczności oraz współpraca organizacji ratunkowych potrafią przemienić dramat w nadzieję. Dzięki szybkiej pomocy suczka zyskała bezpieczeństwo, a maluchy trafiły do kochających domów tymczasowych, gdzie ich zdrowie i samopoczucie są systematycznie poprawiane. To przypomnienie, że nawet najmniejsze gesty — zgłoszenie, przekazanie informacji, udostępnienie transportu — mogą uratować życie.







